Orzechowski: We wsi Narty odbywa się kolejne Westerplatte
- Tu, we wsi Narty odbywa się kolejne polskie Westerplatte. Znów okazało się, że państwo polskie nie przygotowało się do obrony przed niemiecką ekspansją - mówił przewodniczący KP LPR Mirosław Orzechowski na konferencji prasowej we wsi Narty w warmińsko-mazurskiem. Towarzyszyli mu członkowie rodziny Głowackich, którzy wyrokiem sądu muszą oddać swój dom Niemcom.
Wieś Narty koło Szczytna. Polacy, którzy mieszkają tutaj od 30 lat, w całkowitym osamotnieniu i rozpaczy czekają na eksmisję. - To hańba, która spada na nas wszystkich - grzmią posłowie Ligi Polskich Rodzin.
Politycy LPR przyjechali do tutejszych mieszkańców by wspomóc ich w walce o ich domy. By zwrócić im nadzieję, że państwo polskie w ramach elementarnego poczucia sprawiedliwości nie dopuści do zabrania im majątków i dorobku całego życia na rzecz zaspokojenia roszczeń byłych niemieckich właścicieli.
Spotkanie odbyło się pod domem państwa Głowackich, rodziny, którą wyrokiem sądowym pozbawiono majątku na rzecz byłego, niemieckiego właściciela. Pan Władysław Głowacki na spotkaniu z mediami mówił, że on sam czuje się wypędzony we własnym kraju.
- Musimy porozmawiać z ministrem sprawiedliwości, znaleźć formułę i rozwiązać te kwestie. W tej sprawie są dwie. Po pierwsze kwestia indywidualna tych państwa, po drugie relacje między stroną polską i niemiecką, bo wytwarza się precedens i takie sytuacje będą się powtarzać – alarmował wicemarszałek Sejmu Janusz Dobrosz.
Jak zaznaczył, Liga będzie dążyc do wprowadzenia takich zapisów w nowej umowie koalicyjnej, które gwarantowałyby uporządkowanie ksiąg wieczystych tych nieruchomości, których zwrotu chcą Niemcy.
- Stosunki polsko- niemieckie są złe, bo wiele spraw nie jest uregulowanych i zaszłości historyczne zawsze będą wracać. Jest tak dlatego, że polskie władze latami zaniedbywały sprawę roszczeń niemieckich, bagatelizowano i wyśmiewano ten problem. I dziś mamy efekty takiej polityki – podkreślał Dobrosz.
Jak mówił, latami nasi tzw. „wielcy politycy” mówili, że roszczenia niemiecki są niemożliwe i nie ma zagrożeń.Jego zdaniem winę za obecną sytuację ponoszą także polscy negocjatorzy naszej akcesji do Unii Europejskiej, którzy dopuścili się zaniedbań.
Wicemarszałek Sejmu wspomniał o swojej książce poświęconej tematyce stosunków polsko- niemieckich. Zwracał uwagę na to, że choć wielokrotnie przypominał o nadchodzącym ryzyku realizacji niemieckich roszczeń, jednak zawsze jego wnioski i interpelacje były lekceważone. - Po czasie okazuje się, że miałem rację. Jest to konsekwentne, wspólne działanie rewizjonistów niemieckich i dążeń państwa niemieckiego – powiedział wicemarszałek.
- Rozumiem jak się dziś czują wysiedlani mieszkańcy tych wiosek. Dla nich druga wojna się nie skończyła i chyba tak jest. My jednak nie opuścimy swojego dobytku i nie oddamy ani piędzi ziemi. Nie ważne czy będzie to w Opolu, Szczecinie czy we Wrocławiu. Tu jest Polska, i Niemcy muszą to wiedzieć – solidaryzował się z poszkodowanym poseł do PE Sylwester Chruszcz.
Obecnie w samej gminie Jedwabno koło Szczytna jest siedem takich spraw i potencjalne 70 następnych. Jednak problem dotyczy całości ziem odzyskanych: Warmii i Mazur, Śląska, Pomorza i Ziemi Lubuskiej.
- Gdyby tylko w tej gminie zaspokoić siedemdziesiąt roszczeń, trzeba by liczyć ok. 2 miliony na jedno. Dochód gminy jest niewiele większy. Zaspokajanie niemieckich roszczeń może doprowadzić do fali bankructw polskich samorządów – stwierdził przewodniczący KP LPR Mirosław Orzechowski. Jednocześnie dodał, że LPR stanie w obronie zagrożonych Polaków i nie dopuści do wysiedlenia żadnej polskiej rodziny.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment