Za syndrom drugiej generacji
Nasz Dziennik, 2007-10-27
Syn poddawanego zbrodniczym eksperymentom medycznym dokonywanym w niemieckich obozach koncentracyjnych, cierpiący na tzw. syndrom drugiej generacji, domaga się zadośćuczynienia od rządu niemieckiego. Wniosek o ustalenie właściwego sądu w Polsce do wniesienia pozwu o odszkodowanie został złożony wczoraj w Sądzie Najwyższym w Warszawie. Jerzy Skrzypek z Warszawy był więźniem obozów m.in. Auschwitz i Dachau. W tym ostatnim niejaki dr Rascher dokonywał na nim zbrodniczych eksperymentów pseudomedycznych, zarażając go groźnymi chorobami. - Tego się nie da opowiedzieć, każdy szczegół jest bolesny - wspomina Skrzypek traumatyczne przeżycia z przeszłości. Jego cierpienia nie zakończyły się po uwolnieniu z obozu. Co więcej, ich skutki dotknęły także jego syna urodzonego wiele lat po wojnie. Krzysztof Skrzypek cierpi m.in. na krótkowzroczność, bezsenność, nadpobudliwość psychoruchową itp. Problemy zdrowotne występujące w jego przypadku i u wielu innych dzieci więźniów poddawanych takim eksperymentom w obozach znane są jako syndrom drugiej generacji. Krzysztof Skrzypek uważa, że odszkodowania dla osób doświadczonych tak makabrycznymi eksperymentami i ich dzieci powinny być przyznawane obligatoryjnie. W związku z t ym, że Niemcy nie wykazują w tym względzie żadnej inicjatywy, postanowił on sądownie domagać się rekompensaty za cierpienia. Niewielkie odszkodowania wypłacone swego czasu przez Fundację "Polsko-Niemieckie Pojednanie" uważa on za niewystarczające. Krzysztof Skrzypek domaga się od federalnego rządu niemieckiego zadośćuczynienia w wysokości 200 tys. zł i 2 tys. miesięcznej renty. W jego imieniu adwokat Stefan Hambura z Berlina złożył wczoraj w Sądzie Najwyższym wniosek o ustalenie właściwości sądu polskiego, do którego należy skierować pozew o odszkodowanie. - Sąd Najwyższy musi rozstrzygnąć kwestię, do którego sądu okręgowego musimy wystąpić z tym pozwem - podkreślił. - Sprawa, jeśli chodzi o warstwę merytoryczną, jest precedensowa, ale w sferze formalnej nie jest skomplikowana - ocenił Bogusław Nieszczerzewski, radca prawny, który występuje w sprawie razem z Hamburą. Dlatego uważa, iż SN powinien szybko rozstrzygnąć tę kwestię. Ponad tydzień temu Hambura w imieniu dwójki Polaków, m.in. Skrzypka, wystąpił z analogicznym pozwem do sądu krajowego w Berlinie. W nim także domaga się zadośćuczynienia za uszczerbek na zdrowiu dzieci ofiar hitlerowskich eksperymentów medycznych. Czy zostanie on rozpatrzony pozytywnie - nie wiadomo. Złożony przed dwoma laty, również przez mecenasa Hamburę, pozew Polki Izabeli Brodackiej, która domagała się odszkodowania za cierpienia psychiczne będące skutkiem pobytu jej ojca w obozie Auschwitz, został odrzucony przez niemiecki sąd. Adwokat jednak nie dał za wygraną i złożył pozew do Trybunału w Strasburgu. Z kolei w poniedziałek do Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynie pozew Winicjusza Natoniewskiego o odszkodowanie od rządu niemieckiego za poparzenia powstałe w wyniku pacyfikacji wsi Szczecyn na Lubelszczyźnie. Reprezentujący go adwokat Roman Nowosielski powiedział nam, że obowiązuje co prawda zakaz pozywania przez obywateli danego państwa przed jego sądami innego państwa. Ale pojawiło się obecnie w prawie międzynarodowym takie rozumienie tej kwestii, że nie dotyczy to sytuacji, kiedy osoba doznaje szkody wskutek czynu niedozwolonego, czyli działania sprzecznego z prawem, co ma miejsce w przypadku Natoniewskiego. - To była pacyfikacja nieuzasadniona militarnie, tam mordowano ludzi - podkreślił. Takie stanowisko zajmuje m.in. Komisja Praw Człowieka ONZ. - W Polsce i na świecie zaczyna dominować powoli taki pogląd, że jeśli chodzi o szkodę na osobie, w wyniku czynu zabronionego, można pozywać przed polski sąd - dodaje. Nowosielski podkreśla, że jest to sprawa precedensowa, i liczy na to, że utoruje ona drogę innym pozwom.
Zenon Baranowski
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment