Saturday, August 18, 2007
Fałszywe relacje między katem a ofiarą
Fałszywe relacje między katem a ofiarą
Jestem pod wrażeniem sformułowań, jakich użył p. Marek A. Cichocki w swojej wypowiedzi o wywiadzie udzielonego dziennikowi Rzeczpospolitej przez deputowanego CDU Jochena-Konrada Frommego: "To znak, ze działalność pani Steinbach przynosi konkretne owoce polityczne" / Rz. 13.12 2006./. W swoim artykule "Coraz więcej zwolenników pani Steinbach" /Rz. 15.12.2006/ przypomina, że w Polsce "pojawiły się także opinie, że problem wyolbrzymiamy, ze znów - jak w przypadku Eriki Steinbach - nagłaśniamy niepotrzebnie to, co dzieli Polaków i Niemców". Nareszcie ktoś zajmujący się profesjonalnie polityką europejską przedstawia nie tylko właściwie działalność Eriki Steinbach, ale formułuje warunki, które z polskiego punktu widzenia są niezbędne, aby dialog pojednania między Polakami a Niemcami nie był podszyty historyczną hipokryzją.
Pamiętam wystąpienia osób minimalizujących problem z Eriką Steinbach. Brakowało wystąpień ostrych i zdecydowanych, sięgających po przykłady barbarzyństwa na ludności i państwie polskim. Nie sadzę, aby nie było dziennikarzy /choć większość to liberałowie wszelkiej maści/pragnących dać ostry odpór nikczemnym prowokacją Eriki Steinbach czy Powiernictwa Pruskiego. Wszak powiedzenie "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz " jest dość pospolite. Nad poprawnością polityczną czuwali jednak decydenci naszych publikatorów. Dzisiaj niektórzy mogą się czuć zaskoczeni rozwojem sytuacji. W moim liście "Centrum przepędzonych" opublikowanym w "Rz" z 04.08.2005. napisałem: "Zbrodniarzom i barbarzyńcom można wybaczyć ich zbrodnie , nie można jednak pozwolić na stawianie sobie pomników. Nie sądzę jednak, aby nasze protesty uwzględnił nowy rząd niemiecki. Dlatego już od dzisiaj trzeba przygotować godną odpowiedź, aby dorównać niemieckim talentom organizacyjnym widocznym szczególnie w budowaniu obozów koncentracyjnych i machiny śmierci na terenie Polski". Czy daliśmy, zatem godną odpowiedź? Chyba nie, skoro ilość zwolenników Eriki Steinbach rośnie. Pomijam godną odpowiedź. P. Prezydenta czy Premiera, ale tu jestem zdanie, że w tej wojnie na słowa, wojnie medialnej częściej i mocniej powinni zabierać głos osoby spoza rządu. Nie wolno narażać Premiera, aby przy eskalacji tej wojny medialnej był zmuszony do wystąpienia podobnego do słynnego przemówienia Becka z maja 39 roku. Może, choć w części warto je Niemcom przypomnieć: "Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor'. Trzeba też dodać, ze jesteśmy z tych słów dumni, bo przecież wiadomo, że i bez tych słów Hitler i tak by napadł na Polskę. Zatem głos powinny zabierać osoby, które bezpośrednio doświadczyły okrucieństw niemieckich, czy bliscy takich osób. Ci, którzy bez najmniejszego lęku mogą mówić o barbarzyńskich metodach prowadzenia wojny przez idola ówczesnych Niemiec Hitlera. Będąc pod wrażeniem opowieści p. Wilhelma Brasse /dopiero teraz przyznał się do fotografowania zbrodni i zbrodniarzy w Auschwitz - Newsweek 35/2006 / o oprawieniu w wytatuowaną, wygarbowaną skórę zdjętą z szerokich pleców młodego mężczyzny Biblii, napisałem c.d. wspomnianego wyżej listu, w którym znalazły się słowa o robieniu przez Niemców z podobnie zdjętej ludzkiej skóry abażurów, także z ciała mydła, czy z włosów sukna. Opiniujący w redakcji Rzeczpospolitej listy p. Gottesman listu nie puścił, a mnie powiedział, że epatuję cierpieniem. Do dzisiaj nie wiedziałem, czym tę odmowę wytłumaczyć. Wyjaśnił mi to Premier w swoim wywiadzie dla Rzeczpospolitej 16-17.12.2006. "Powstało w kraju szaleństwo ekspiacji" i mój list nie wpisywał się w te szaleństwo. Dosyć, więc tych szaleństw i trzeba przypomnieć te potworne zbrodnie jakich dokonali Niemcy na ludności i państwie polskim. Trzeba szydzić z nich jak oni szydzą z nas. We Wprost nr 46/2006 znajdują się dwa artykuły mówiące o wyszydzaniu Polaków w RFN. Jaka była nasza odpowiedź? Gorzej niż skromna. W nr 48/2006 znalazł się list czytelniczki, bojącej się jednakże z jakiś tam względów pod nim podpisać. Mimo tego pogratulować Wprost za odwagę gdy czytamy "dobry Niemiec to martwy Niemiec". A gdzie są nasi satyrycy? Uświadomijmy niemieckiemu społeczeństwu, że inicjatywa Eriki Steinbach jest wskrzeszaniem upiorów II-giej wojny światowej. Że te upiory straszne, ohydne, pozbawione człowieczeństwa wywodzą się z narodu niemieckiego. Że kaci powinni "siedzieć cicho" i szkoda, że z tego nie korzystają. Że ponad milion Niemców znalazło się po wojnie na listach zbrodniarzy wojennych. I w końcu, że żyją w zjednoczonych Niemczech w dużej mierze dzięki wysiłkowi polskiej "Solidarności".
Trzeba także im powiedzieć, że mają szansę "siedzenia cicho", bo oprócz tego, ze jesteśmy dumni, jesteśmy także wspaniałomyślni i wybaczamy winy tym, co się przyznają do winy, ale nie tym, co próbują zrzucić te winy na nas. Jeśli z tej szansy nie skorzystają posuniemy się do takich samych prowokacji, bo niestety w wojnie medialnej zarówno prawda jak i zamierzona prowokacja odnoszą sukcesy. Nie będziemy mówić o nich inaczej jak hieny.
Andrzej Rzewnicki
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Blog Archive
-
▼
2007
(35)
-
▼
August
(15)
- Wybiórcza pamięć Poetteringa i Steinbach
- LPR przeciw obecności przewodniczącego Parlamentu ...
- Steinbach: Hitler nie może być usprawiedliwieniem ...
- Odszkodowania wojenne dla Polski.
- NPD - historia zatacza koło.
- Fałszywe relacje między katem a ofiarą
- Po co i dla kogo Powiernictwo Polskie?
- Relacje z Republiką Federalną Niemiec
- Szukanie winnego - niemiecka tradycja.
- Protest Powiernictwa Polskiego przeciwko imprezie ...
- Sejmowa debata o stosunkach polsko-niemieckich.
- PROTEST POWIERNICTWA POLSKIEGO
- DO PANI ERIKI STEINBACH I ORAGNIZACJI NIEMIECKICH ...
- Germanizacja w białych rękawiczkach
- Polska-Niemcy 2007 pomoc prawna dla polskich obywa...
-
▼
August
(15)
No comments:
Post a Comment