Saturday, August 18, 2007

Odszkodowania wojenne dla Polski.


Odszkodowania wojenne dla Polski.

Reparacje w zasięgu ręki!


Pozornie reparacje wojenne są już sprawą zamkniętą. Władze PRL zrzekły się do tego praw w latach 50., zaś taką samą deklarację złożył po czterech dekadach również rząd Tadeusza Mazowieckiego. Jednak czy miał prawo to zrobić? Okazuje się, że Polska może jednak żądać zadośćuczynienia za krzywdy wojenne! W Sejmie poprzedniej kadencji polscy parlamentarzyści przyjęli uchwałę, że Polska nie otrzymała dotychczas stosownej kompensacji finansowej za zniszczenia i straty wojenne. Jednocześnie posłowie wezwali rząd do podjęcia odpowiednich działań w tej materii wobec Niemiec.
Odpowiedź rządu Belki była jednoznaczna – nie ma mowy o podejmowaniu tematu reparacji wojennych, bowiem jest to sprawa zamknięta. Podstawą tej wypowiedzi były ekspertyzy prawne, w których wskazywano, że Polska zrzekła się reparacji od Niemiec przez złożenie oświadczenia rządu Bieruta 23 sierpnia 1953 roku. Na przykład profesor Władysław Czapliński (Eksprertyza BSiE nr 303 IP-105 P) uważa, że w związku z tym wszelkie wypłaty dokonywane przez rządy RFN po tym zrzeczeniu, na przykład odszkodowania dla robotników przymusowych, miały charakter świadczeń dobrowolnych.
Tymczasem okazuje się, że sprawa nie jest tak jednoznaczna, a posłowie mieli podstawy, by podjąć uchwałę o odszkodowaniach…

Inny punkt widzenia

Premier Belka nie wspominał jednak, że nie wszyscy prawnicy podzielają takie zdanie. Przykładem jest profesor Mariusz Muszyński, który w Kwartalniku Prawa Publicznego (nr 3/2004) zanegował wykładnię profesora Czaplińskiego.
Autor rozpoczął od podstawowej definicji. Reparacja to forma rekompensaty, jakiej można się domagać od państwa, które wywołało wojnę, czyli było agresorem, w zamian za szkodę spowodowaną przez działania wojenne. W przypadku Polski i Niemiec mamy sprawę oczywistą. To Berlin jest odpowiedzialny za wywołanie II wojny światowej. My zaś jesteśmy ofiarą narodowosocjalistycznej polityki.
Takie reparacje zostały przyznane Polsce po II wojnie światowej. Były one przyjmowane z sowieckiej strefy okupacyjnej, czyli z terytorium późniejszej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Jednak wypłaty odbywały się tylko do 1 stycznia 1954 roku, bowiem kilka miesięcy wcześniej Moskwa zdecydowała się zaprzestać pobierania odszkodowań od nowych, komunistycznych Niemiec (jednak wbrew temu, co się wielokrotnie mówi, wcale się nie zrzekła). Oczywiście identycznie musieli zrobić inni wasale Kremla.
I tak już 23 sierpnia 1953 roku zostało zwołane specjalne posiedzenie rządu PRL, na którym poruszano kwestię zawartego parę dni wcześniej protokołu między ZSRR a NRD. Ówczesny szef rządu Bolesław Bierut stwierdził, że PRL winna się odnieść do tak ważnego dokumentu zawartego między bratnimi państwami. Następnie doszło do odczytania przez ministra spraw zagranicznych oświadczenia rządu, w którym zrzekano się z dniem 1 stycznia 1954 roku odszkodowań wojennych od NRD.
Wydawać by się mogło, że sytuacja jest klarowna i w świetle powyższych faktów nie ma mowy o jakichkolwiek reparacjach na rzecz Polski, jednak wnikliwa analiza oświadczenia rządu Bieruta przez pryzmat prawa międzynarodowego, przeprowadzona przez profesora Muszyńskiego, prowadzi do interesujących wniosków.

Bierut listy pisze

Aby można było mówić o zrzeczeniu się reparacji, powinno nastąpić to w formie aktu, który zgodnie z prawem międzynarodowym wywiera skutki prawne w stosunkach między państwami.
Otóż takim aktem bez wątpienia jest traktat międzynarodowy, czyli porozumienie zawarte w formie pisemnej i uregulowane przez prawo międzynarodowe.
Jednak, jak podkreśla profesor Muszyński, we wzajemnych stosunkach polsko-niemieckich nie ma traktatu w sprawie reparacji od Niemiec. W dokumentach archiwalnych można jedynie odnaleźć list premiera NRD Grotewohla, w którym dziękuje on za pomoc udzieloną przez Polskę, a także zrzeczenie się reparacji oraz odpowiedź Bieruta, w której podkreśla on rolę zacieśniania dobrosąsiedzkich stosunków. Zgodnie z art. 13 i 16 konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów z 23 maja 1969 roku, do zawarcia traktatu może dojść poprzez wymianę not między państwami. Wymiana listów jest w takim wypadku zupełnie niewiążąca.
Co więcej, reprezentować państwo może prezydent, premier, minister spraw zagranicznych, a także osoba legitymująca się odpowiednim pełnomocnictwem. Po drugie, nota musi zawierać propozycje danego porozumienia wraz z podaniem jego treści drugiemu państwu, które musi zaakceptować te propozycje w formie noty. Przesłanka ta nie zachodzi w przypadku listów Grotewohla i Bieruta, bowiem żaden z nich nie proponuje zawarcia porozumienia w sprawie reparacji, a jedynie przesyłają sobie podziękowania i wskazują na konieczność zacieśniania wzajemnej współpracy.

Ekonomiczny przymus

Drugą – obok traktatu – drogą do zrzeczenia się reparacji jest jednostronny akt będący samoistnym źródłem prawa międzynarodowego. Mamy z nim do czynienia, gdy spełnionych jest jednoczweśnie kilka przesłanek:

- akt musi być prawdziwie jednostronny,
- oświadczenie musi być złożone przez kompetentny organ,
- państwo składające oświadczenie musi mieć zamiar związania się treścią oświadczenia,
- zobowiązanie musi być bezwarunkowe i definitywne,
- oświadczenie jest złożone publicznie i erga omnes (wobec wszystkich),
- dokument musi być wolny od wad.

Jak wskazuje profesor Muszyński, uchwała rządu PRL była w sposób ścisły powiązana z protokołem zawartym między ZSRR a NRD z 22 sierpnia 1953 roku. Tak więc pierwsza przesłanka nie jest spełniona. Późniejsze działania rządu PRL zmierzające do uzyskania reparacji od rządu RFN powodują, że nie są spełnione przesłanki 3. i 4. Dodatkowo oświadczenie dotyczące treści uchwały rządu PRL nie zostało nigdy złożone w sposób publiczny. Jak więc widać, oświadczenie z 23 sierpnia 1953 roku nie spełnia co najmniej czterech przesłanek.
Wreszcie, na co wskazał profesor Sandorski, oświadczenie rządu Bieruta zostało złożone pod presją ZSRR w formie przymusu ekonomicznego, co naruszało suwerenność państwa składającego oświadczenia.

Wadliwe oświadczenie

Mając na uwadze powyższe fakty, profesor Muszyński wskazuje, że oświadczenie rządu Bieruta ma charakter wadliwy. Tym samym nie wywiera żadnych skutków prawnych na płaszczyźnie międzynarodowej, a ma jedynie charakter aktu politycznego.
W swoim artykule profesor Muszyński odnosi się również do traktatu 2+4, który został zawarty przez RFN i NRD z mocarstwami, na mocy którego ZSRR zamknął kwestię reparacji w „sposób milczący”. Jednak traktat ten nie rodzi żadnych konsekwencji dla Polski w kwestii reparacji, ponieważ nie byliśmy jego stroną. I nigdy Polska w wyraźny sposób, na piśmie nie odniosła się do ustaleń tego międzynarodowego dokumentu.

As w rękawie

Kończąc swój artykuł, profesor Muszyński wskazuje, że z przeprowadzonej przez niego analizy wynika, że dzisiaj istnieje teoretyczna możliwość występowania z roszczeniami reparacyjnymi wobec Niemiec, bowiem obecnie nie ma aktu prawnego, który w sposób skuteczny zamykałby tę kwestię. Z drugiej jednak strony profesor pozostaje bardzo sceptyczny wobec możliwości wywalczenia realnych odszkodowań. Wynika to z obecnych realiów politycznych.
Tak czy inaczej, ciekawa analiza oświadczenia rządu PRL z 1953 roku to trudny orzech do zgryzienia dla polityków przyjmujących wasalną postawę wobec Niemiec. Tym bardziej, że trudno będzie im ukazać profesora Muszyńskiego jako prawicowego oszołoma. Jest on naukowcem cieszącym się sporym uznaniem i autorytetem wśród przedstawicieli doktryny międzynarodowej.
Świadomość aktualnego stanu prawnego, który umożliwia występowanie z żądaniami reparacyjnymi, powinna być doskonałym atutem w rękach polskiej dyplomacji, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę powtarzające się wystąpienia „wypędzonych” i popierających ich polityków niemieckich. Może być to także podstawa do wystąpienia wobec strony niemieckiej o zawarcie traktatu, który ostatecznie kończyłby kwestię reparacji, regulując jednocześnie zagadnienie ewentualnych roszczeń niemieckich.

Dariusz Kołodziejczyk

03.07.2006

źródło: portal www.prawy.pl

No comments: